Interwencja w Moszczenicy

Nasi aktywiści interweniowali w Michałowie w gminie Moszczenica przy fermach brojlerów.

Rano 5 lipca 2022 roku aktywiści ujawnili na fermie stertę odpadów z ciałami kur. Sprawdzają, czy w okolicy nie ma żywych ptaków. Odkrywają, że w zamkniętym kurniku jest minimum jedno zwierzę, bez dostępu do wody i pożywienia, a system wentylacji jest wyłączony. W hali czuć straszny smród amoniaku i widać gdzie nie gdzie leżące zwłoki zwierząt. Nasi aktywiści wezwali na miejsce policję, inspekcję weterynaryjną, wydział ochrony środowiska i poinformowali lokalne media. Najpierw w asyście policji, później z inspekcją weterynaryjną obchodzą teren i informują o tym co zaobserwowali.

Powiatowy lekarz weterynarii, stwierdza na miejscu, że wezwanie jest zasadne i wymaga interwencji, robi dokumentację fotograficzną i próbuje ściągnąć na miejsce właściciela fermy. Po ponad godzinie przyjeżdża mężczyzna od właściciela, który otwiera kurniki. Aktywiści obserwują pomieszczenia kurnika, w jednym z nim wśród martwych ciał dostrzegają jeszcze żywą kurę. Kura jest w zdecydowanie złym stanie, nie może stać, ledwo co się porusza. Na miejscu pojawia się właściciel fermy. Aktywiści proponują, że zabiorą oba zwierzęta, aby udzielić im pomocy weterynaryjnej i zapewnić dalszą opiekę. Hodowca się zgadza, jednak po chwili zmienia zdanie i mówi, że zabierze je do domu i da wody. Aktywiści wymuszają zabranie ptaków do weterynarza, powiatowy lekarz mówi hodowcy, że ma je zabrać do weta i wziąć zaświadczenie o ich stanie zdrowia i udzielonej pomocy. Okazuje się, również, że na fermie nie ma odpowiednich pojemników do przechowywania zwłok zwierząt, a hodowca martwe kury wozi do pojemników na teren innej fermy! Interwencja się kończy, a kontynuacja kontroli inspekcji zostaje zapowiedziana na kolejny dzień na 9 rano.


 

 
 
6 lipca rano nasi aktywiści są na miejscu. Od 9 do 9.30 na miejscu nikogo nie ma. Aktywiści dzwonią do powiatowego lekarza weterynarii i uzyskują informację, że kontrola ma się zacząć między 9 a 10… Aktywiści stoją przed bramą wjazdową fermy i czekają. Po okolicy jeździ już hodowca, który zaparkował samochód z tyłu fermy i wszedł przez dziurę w płocie. Inspekcja weterynaryjna w końcu pojawia się o godzinie 10.30 i przystępuje do zapowiedzianej kontroli. Aktywiści pytają o stan dwóch kur, które wczoraj odkryli na fermie, dowiadują się, że weterynarz stwierdził, że muszą zostać poddane eutanazji.

Na fermie pojawiły się pojemniki na śmieci, do którego hodowca wcześniej wyzbierał i wrzucił martwe kury z hałdy. Z naszych obserwacji wynikało, że lekarze nie pobrali próbek i nie rozkopali sterty, żeby zobaczyć co jest w środku. Po pół godziny inspektorzy wraz z hodowcą pojechali na jego drugą fermę, również w Michałowie, gdzie miała być dokumentacja pierwszego obiektu. Nasi aktywiści postanowili obejść fermę i natrafili na kolejną hałdę odpadów. Znajdowały się tam m.in. fiolki po szczepionkach, kości, fragmenty kur oraz w jej otoczeniu rozkładające się ciała kur. Około godziny 12 aktywiści poinformowali o tym powiatowego lekarza weterynarii, który stwierdził, że powiadomienie zasadne, ale nie do podjęcia natychmiast. Po dłuższej rozmowie i informacji, że do jutra pewnie zostanie to sprzątnięte, a aktywiści nie opuszczą terenu i będą wzywać inne organy powiedział, że podejmie interwencję za ok 2 godziny.

Ok. 14.15 rozpoczyna się druga interwencja. Aktywiści przez dwie godziny obserwowali miejsce z odpadami i ciałami kur, aby nie zostały sprzątnięte przed przyjazdem inspekcji. Opuszczają miejsce na kilka minut, gdy po telefonie do powiatowego otrzymują informację, że na fermie obok z wczorajszej interwencji są liczone ciała kur i przyjechał po nie samochód do utylizacji. W drodze na tę fermę widzą, że inspekcja powiatowa skręca na posesję drugiej fermy, a za nimi jedzie właściciel. Natychmiast wracają do miejsca, którego pilnowali, co zajmuje kilka minut. W chwili przybycia widzą, że na ścieżce do odpadów stoi już inspekcja i właściciel fermy, a ciała dwóch kur, które leżały na ścieżce zniknęły! Zarówno inspekcja jak i właściciel twierdzą, że nie wiedzą co się z nimi stało!

Podczas kontroli powiatowy lekarz nie chce sprawdzić co znajduje się w górce z odpadami, po naciskach i dyskusji z aktywistami mówi właścicielowi, żeby zaczął ją przekopywać. W środku znajdują się kolejne ciała, a obok leżą fiolki po szczepionkach dla brojlerów (podobnie jak na pierwszej fermie), które powinny być poddane utylizacji jako odpad medyczny i są zagrożeniem dla dzikich zwierząt. Powiatowy mówi właścicielowi żeby je sprzątnął. Około 15.30 inspekcja i właściciel wchodzą na zamknięty teren fermy, gdzie jeszcze rozmawiają, a aktywiści opuszczają teren interwencji.

Złożyliśmy wniosek o kopie protokołów z kontroli i będziemy dalej informować o sprawie.
 

  

 

Wesprzyj nasze działania w terenie. Dzięki temu możemy działać dla zwierząt!
Przekaż dotację na konto: Fundacja MRNRZ Viva!
numer konta: 04160014621030907900000004
tytuł przelewu: stopklatka
lub wpłać na zbiórkę: https://pomagam.pl/we_expose_cruelty